piątek, 24 lutego 2012

Zagraj to jeszcze raz, Socha

WYJAZD DO WARSZAWY CZ. II

Dzisiaj będę robił coś na czym kompletnie się nie znam - mianowicie recenzował sztukę teatralną. Głównym celem mojego wyjazdu do Warszawy był teatr 6 PIĘTRO, a dokładniej komedia "Zagraj to jeszcze raz, Sam". Cóż mogę? Mogę tylko napisać o wrażeniu jakie wywołała na mnie całość... No to spróbujmy.
Mistrz humoru Woody Allen napisał sztukę, która od lat nieustannie bawi. Tym razem Polacy postanowili wystawić na deskach teatralnych swoją wersję allenowskiego romansidła z pazurem. Główną rolę - Allana otrzymał Kuba Wojewódzki. Jak znany dziennikarz i showman poradził sobie z zadaniem? Ano nie szczególnie, według mnie grał po prostu samego siebie. Co prawda nie raziło to w oczy, ale uważam że odgrywając rolę, sztuką jest pokazać jak najbardziej bohatera. Natomiast "własne ja" idzie w bok. Owacje na stojąco powinna dostać Małgorzata Socha! Aktorka na scenie pojawia się kilkakrotnie i za każdym razem jako inna kobieta! Raz jest byłą narzeczoną Allana, raz kochanką, raz nową kandydatką na miłość itd. Przyznam szczerze, że po "Na Wspólnej" byłem skażony i Socha kojarzyła mi się tylko z tą tępą, chorą na AIDS - Zuzką. Cóż jak się okazało "ciapowata żona Kamila" jest naprawdę dobra, kiedy pojawia się na deskach. Fantastycznie wypada również para przyjaciół Allana, grana przez  Michała Żebrowskiego oraz Annę Cieślak. Co prawda Cieślak troszkę mnie denerwowała, ale to chyba ze względu na rolę w jaką się wcielała, bo autentyczności nie mogę jej odmówić. Idola, głównego bohatera, czyli Huphreya Bogarta gra Daniel Olbrychski. Myślę, że pisząc cokolwiek na temat jego zdolności aktorskich byłoby śmieszne! Nie mi to oceniać (bo nie jestem godzien xD).... Reżyserią całości zajął się Eugeniusz Korin, szczerze nie znam go, ale sądzę że odwalił kawał dobrej roboty. Pozwolił aktorom na luźne przyswojenie sobie postaci. Wprowadził do typowo amerykańskiej historii, elementy humoru który zrozumiały jest dla polaków, nie tracąc przy tym sensu całości - nawet pojawiła się wzmianka o Angelinie Jolie, przyjaciółce Olbrychskiego.
Jak wspominałem na początku, nie znam się na teatrze więc wiem, że moja ocena może być mało obiektywna i opierać się będzie tylko na własnym guście oraz tym jak bardzo łechtały mnie żarty, podczas 2 godzinnego przedstawienia.

Peace and Love

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz