niedziela, 12 lutego 2012

... bo kocham nieboszczyków

"umarli nadal wydają płyty, single a nawet teledyski"

Obudziłem się, zalogowałem się, zwariowałem... Na FaceBooku zostałem zasypany filmikami, zdjęciami oraz (nie)szczerymi komentarzami opłakującymi zmarłą dzisiaj w nocy Whitney Houston. Nie zdawałem sobie ilu "fanów" miała, zapomniana, Diva. Oczywiście wszyscy będą za nią tęsknić, bo każdy słuchał jej nałogowo...
Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy nie powinna nastąpić kompletna reforma rynku muzycznego i czy nie powinien pojawić się zupełnie nowy gatunek. "Dead Melodies" to muzyka, która obejmuje bardzo dużą liczbę młodych ludzi, więc dlaczego nie? Skoro umarli nadal wydają płyty, single a nawet teledyski (!)? Oczywiście wszystko jest pół żartem, pół serio. Chciałem jednak zabrać głos w tej jakże oczywistej sytuacji i ogólnie powszechnej. 

Owszem szkoda, kiedy odchodzą wielcy ludzie... Będziemy tęsknić, niewątpliwie za ich talentem. Wszystko jednak powinno mieć pewien umiar! Nagle wyznawcy "Dead Melodies" gnają do sklepów, by zakupić sobie "nową/ starą" płytę umarlaka. Dla mnie to jest tylko i wyłącznie śmieszne! Czasami nasuwa mi się dość dramatyczna myśl... czy to wszystko nie zahacza o nekrofilię?

Na zakończenie chciałbym napisać, że absolutnie nie chciałem urazić prawdziwych fanów Whitney. Ale myślę, że w pewnym momencie tekstu zorientowaliście się, że wywód nie jest obelgą, ani wyśmianiem wielkiej kobiety jaką niewątpliwie była Houston.

1 komentarz: